- Taki mądry, to ciekawe czemu nie w pierwszym składzie - uśmiechnął się pod nosem Meksykanin.
- Lepiej nie mów tego przy nich, jeśli ci życie miłe.
- Wiem, wiem, panowie zbyt ambitni - kiwnął głową wylewając na kanapkę tonę keczupu. Był zdecydowanie tym typem, który wszystko jadł z tym dodatkiem, którego musiało być cholernie dużo. Zaśmiałam się pod nosem patrząc jak czerwony płyn zakrywa całą kromkę.
- A tobie sie nie marzy pierwszy skład?
- Wiadomo, że się marzy, po prostu wiem, że nie można mieć wszystkiego od zaraz i że kiedy przyjdzie odpowiedni czas, dostane powołanie. Nic tu nie da takie spinanie się, jeśli jesteś dobry i pracujesz ciężko na treningach to osiągniesz wszystko - wzruszył ramionami, zabierając się za swoją kanapkę.
- Miło jest usłyszeć czyjeś normalne podejście do tego. Ich ambicje już powoli zaczynają mnie przygniatać - uśmiechnęłam się pod nosem upijając łyka coli.
- No kurwa, przecież oni grają jak jakiś durny czwarto-ligowiec ! - dobiegł nas głos z salonu. Oboje się roześmieliśmy.
- Cholera - mruknął chłopak patrząc na czerwoną plamę, która pojawiła się na jego koszulce.
- Więcej tego świństwa trzeba było na kanapkę nawalić - pokręciłam głową z dezaprobatą - idź to zapierz, bo potem się tego nie pozbędziesz. Ja idę nakarmić ambicje gwiazd - wskazałam na talerz z kanapkami, na co chłopak lekko się zaśmiał i wyszedł do łazienki. Moje pojawienie się w salonie zostało entuzjastycznie przyjęte, jednak mi nie poświęcono tyle uwagi co przyniesionemu przeze mnie jedzeniu.
- Prowadzimy dwoma bramkami, a wydzieracie się jakbyśmy przynajmniej dziesięć w dupę mieli - rozłożyłam się wygodnie na kanapie między chłopakami.
- Bo grają jak cioty no przecież to już...
- Wy byście lepiej zagrali, wiem, wiem - przerwałam Rafie, kiwając głową.
- A ty co, chodzenie w ciuchach już ci się znudziło? - rzucił Bartra patrząc na wchodzącego do salonu dos Santosa.
- Dzisiaj na siłce się napracowałem to trzeba się pochwalić kaloryferkiem - zaśmiał się, klepiąc się po idealnie wyrzeźbionych mięśniach brzucha.
- Też mi coś, mam lepszy - prychnął Rafinha.
- Chciałbyś - Meksykanin przesłał mu całusa i usiadł na fotelu.
- No właśnie Rafa, chciałbyś. Żaden z was nie ma lepszego ode mnie - Marc dumnie wypiął pierś.
- Błagam, słyszałam to już jakieś milion razy - jęknęłam - Możemy jednak skupić się na meczu?
Po obejrzanym meczu, godzinach spędzonych na grze w fifę i sporej ilości przelanego alkoholu z zadowoleniem przyjęłam spokój jaki panował po wyjściu chłopaków.Usadowiłam się wygodnie na kanapie, przymykając powieki. Po chwili do moich nozdrzy wdarł się zapach ukochanej karmelowej herbaty. Otworzyłam oczy, z uśmiechem przyjmując od Rafy kubek parującego płynu. Usiadł obok mnie na kanapie, układając sobie moje nogi na swoich kolanach.
- Carl mówi, że moja noga zaskakująco szybko wraca do normy - uśmiechnął się pod nosem - Jak tak dalej pójdzie to za jakieś trzy miesiące wrócę do treningów.
- Ileż to razy ci powtarzałam, że jeśli wystarczająco mocno czegoś chcesz, to to dostaniesz.
- A co jeśli teraz mam cholerną ochotę zapalić? - roześmiał się, zakładając ręce za głowę.
- To masz szczęście, bo pan Bartra należy do tych zapominalskich - głową wskazałam leżące na stole zawiniątko. W oczach chłopaka pojawiły się iskierki radości.
- Więc na co czekamy? - wyciągnął się sięgając po swój cel.
- Daj mi chwilę, tylko się trochę odświeżę - nie czekając na jego odpowiedź podniosłam się z kanapy i skierowałam do łazienki. Po szybkim prysznicu weszłam do swojego pokoju, przeczesując dłonią mokre włosy. Rafa leżał, wygodnie rozłożony na łóżku.
- Lubię cię w takim stroju - przyglądał się uważnie mojemu ciału, okrytemu krótkimi spodenkami i obcisłym topem.
- Jeśli cię to rozprasza, mogę się przebrać - zaśmiałam się, podchodząc do łóżka.
- Nie mam z tym najmniejszego problemu, zostań tak - uśmiechnął się szeroko, robiąc mi miejsce obok siebie. Ulokowałam się tam, biorąc od przyjaciela odpalonego przez niego blanta.
- Jak już będę miał wystarczająco kasy, to sobie postawie jakiś ładny domek pod Barceloną - mruknął wypuszczając w górę biały dym - A tobie oczywiście wybuduje tuż obok, żeby nie było - zaśmiał się.
- Ale musi mieć duży ogródek i basen.
- Co tylko zapragniesz kochanie - uśmiechnął się i mocno zaciągnął.
- W końcu będę mogła mieć psa - mruknęłam, unosząc kąciki ust.
- Marc i Jona walną sobie chaty obok nas, wyobrażasz sobie taką dzielnice? - zaśmiał się - Sam nie wiem, czy współczuć, czy zazdrościć sąsiadom.
- Nic, tylko zazdrościć - obróciłam się na bok, spoglądając na przyjaciela.
- I wtedy już będziemy tak cholernie szczęśliwi, że nic tego nie zepsuje. Nie będzie upierdliwego brata, ojca, który nawet nie stara się nim być czy całej gównianej reszty. Tylko my i nasze miliony - pogładził mnie po policzku delikatnie się uśmiechając.
- A co jeśli do tego czasu coś między nami się zjebie? Albo któryś z was zmieni klub?
Pokręcił energicznie głową, przykładając mi palec do ust.
- Nic się nie zjebie, jasne? Nawet tak nie mów - pochylił się nade mną, a po chwili czułam jak delikatnie muska wargami moje usta. Niepewnie, lekko drżąc, całował mnie coraz namiętniej, przyciągając bliżej siebie. Czułam ciepło bijące od jego ciała, przyspieszone bicie serca i jego dłonie błądzące po moich plecach. Wplotłam dłoń w jego gęste włosy oddając się tej chwili. Odsunął się delikatnie, aby zaczerpnąć powietrza. Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się w typowy dla niego sposób. Pełen pewności siebie i satysfakcji.
W okresie twojej rehabilitacji zbliżyliśmy się do siebie bardziej, niż którekolwiek z nas mogłoby się tego spodziewać. Spędzaliśmy wspólnie większość wolnego czasu, którego przecież miałeś aż za dużo. Gdy musiałam się uczyć, Ty siedziałeś przy mnie, bawiąc się moimi włosami, czy pomagając mi tworzyć notatki. Pewnie zdajesz sobie sprawę z tego, jak mocno mnie rozpraszałeś. Kumulacją całego napięcia, jakie się między nami wytworzyło, była właśnie ta noc, gdy po raz pierwszy oddaliśmy się naszym pragnieniom, cieszyliśmy się sobą, w sposób raczej nie wskazany dla przyjaciół. Nie żałowaliśmy tego, ani nie wpłynęło to na nasze relacje. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.
- Carl mówi, że moja noga zaskakująco szybko wraca do normy - uśmiechnął się pod nosem - Jak tak dalej pójdzie to za jakieś trzy miesiące wrócę do treningów.
- Ileż to razy ci powtarzałam, że jeśli wystarczająco mocno czegoś chcesz, to to dostaniesz.
- A co jeśli teraz mam cholerną ochotę zapalić? - roześmiał się, zakładając ręce za głowę.
- To masz szczęście, bo pan Bartra należy do tych zapominalskich - głową wskazałam leżące na stole zawiniątko. W oczach chłopaka pojawiły się iskierki radości.
- Więc na co czekamy? - wyciągnął się sięgając po swój cel.
- Daj mi chwilę, tylko się trochę odświeżę - nie czekając na jego odpowiedź podniosłam się z kanapy i skierowałam do łazienki. Po szybkim prysznicu weszłam do swojego pokoju, przeczesując dłonią mokre włosy. Rafa leżał, wygodnie rozłożony na łóżku.
- Lubię cię w takim stroju - przyglądał się uważnie mojemu ciału, okrytemu krótkimi spodenkami i obcisłym topem.
- Jeśli cię to rozprasza, mogę się przebrać - zaśmiałam się, podchodząc do łóżka.
- Nie mam z tym najmniejszego problemu, zostań tak - uśmiechnął się szeroko, robiąc mi miejsce obok siebie. Ulokowałam się tam, biorąc od przyjaciela odpalonego przez niego blanta.
- Jak już będę miał wystarczająco kasy, to sobie postawie jakiś ładny domek pod Barceloną - mruknął wypuszczając w górę biały dym - A tobie oczywiście wybuduje tuż obok, żeby nie było - zaśmiał się.
- Ale musi mieć duży ogródek i basen.
- Co tylko zapragniesz kochanie - uśmiechnął się i mocno zaciągnął.
- W końcu będę mogła mieć psa - mruknęłam, unosząc kąciki ust.
- Marc i Jona walną sobie chaty obok nas, wyobrażasz sobie taką dzielnice? - zaśmiał się - Sam nie wiem, czy współczuć, czy zazdrościć sąsiadom.
- Nic, tylko zazdrościć - obróciłam się na bok, spoglądając na przyjaciela.
- I wtedy już będziemy tak cholernie szczęśliwi, że nic tego nie zepsuje. Nie będzie upierdliwego brata, ojca, który nawet nie stara się nim być czy całej gównianej reszty. Tylko my i nasze miliony - pogładził mnie po policzku delikatnie się uśmiechając.
- A co jeśli do tego czasu coś między nami się zjebie? Albo któryś z was zmieni klub?
Pokręcił energicznie głową, przykładając mi palec do ust.
- Nic się nie zjebie, jasne? Nawet tak nie mów - pochylił się nade mną, a po chwili czułam jak delikatnie muska wargami moje usta. Niepewnie, lekko drżąc, całował mnie coraz namiętniej, przyciągając bliżej siebie. Czułam ciepło bijące od jego ciała, przyspieszone bicie serca i jego dłonie błądzące po moich plecach. Wplotłam dłoń w jego gęste włosy oddając się tej chwili. Odsunął się delikatnie, aby zaczerpnąć powietrza. Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się w typowy dla niego sposób. Pełen pewności siebie i satysfakcji.
W okresie twojej rehabilitacji zbliżyliśmy się do siebie bardziej, niż którekolwiek z nas mogłoby się tego spodziewać. Spędzaliśmy wspólnie większość wolnego czasu, którego przecież miałeś aż za dużo. Gdy musiałam się uczyć, Ty siedziałeś przy mnie, bawiąc się moimi włosami, czy pomagając mi tworzyć notatki. Pewnie zdajesz sobie sprawę z tego, jak mocno mnie rozpraszałeś. Kumulacją całego napięcia, jakie się między nami wytworzyło, była właśnie ta noc, gdy po raz pierwszy oddaliśmy się naszym pragnieniom, cieszyliśmy się sobą, w sposób raczej nie wskazany dla przyjaciół. Nie żałowaliśmy tego, ani nie wpłynęło to na nasze relacje. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.
coś mnie naszło, jest nowy.
do moich ulubieńców nie należy, przepraszam za słaby poziom.
do moich ulubieńców nie należy, przepraszam za słaby poziom.
czasu wolnego coraz mniej, ale postaram się jeszcze coś stworzyć.
CAŁOWALI SIĘ *o* Jak się cieszę ;DD
OdpowiedzUsuńHaha chłopaki ambitne są to dobrze ; ))
Fragment o domach jest świetny ; 33
Pozdrawiam i czekam na next ; ****
Dlaczego takie krótkie? :(((
OdpowiedzUsuńFriends with benefits? To rzadko kończy się dobrze... I coś czuję, że akurat ten przypadek nie będzie wyjątkiem. Ale na razie jest pięknie, więc niech będzie pięknie jak najdłużej :D
Krótko strasznie, ale jak zawsze mi się podoba. Między naszymi bohaterami widać mocno zaiskrzyło i wykorzystuja teraz kazda wolna chwile na to, żeby się do siebie zbliżyć. Szkoda, że nie będzie happy endu. :( Mam nadzieje ze dodasz szybko kolejny kochana :)
OdpowiedzUsuń